Labels

BIŻUTERIA (9) CERAMIKA (14) DECOUPAGE (1) FUSING (1) KOSMETYKA (2) KSIĄŻKI (1) KULINARNE (1) MASA SOLNA (71) PODRÓŻE (1) ŚLĄSK (1) TAKIE TAM (41)
Showing posts with label BIŻUTERIA. Show all posts
Showing posts with label BIŻUTERIA. Show all posts

Friday, 12 February 2016

FUSING

Mój pierwszy, samodzielnie wykonany komplecik biżuterii techniką fusingu :-) Co o nim sądzicie?
 I jeszcze dodatkowe zdjątka:
Wspaniała technika :-) Pokochałam szkło od pierwszego wejrzenia. Mam nadzieję, że będzie mi dane jeszcze z tym materiałem pracować. I to w niedalekiej przyszłości :-)
Przeszłam cudowny kurs w pracowni Ars Nova w Bielsku Białej. Polecam serdecznie każdemu, kto jest tą techniką zainteresowany.

Saturday, 6 October 2012

BIŻUTERYJNE TWORY

Masosolniaczki nowe na razie u mnie nie powstały :-( Ciągły brak weny do lepienia i totalne jesienne lenistwo nadal nie przechodzą. Ale żeby nie było, że nic nie robię tylko leniuchuję! Dziś przedstawię swoje biżuteryjne zmagania. Po kursie jubilerskim jaki przeszłam prawie dwa lata temu zdarza mi się co nieco, od czasu do czasu "popełnić". Tym razem pochwalę się wisiorkiem z chryzokolą. Stworzyłam go całkowicie sama. Zero półfabrykatów, nawet kółeczko spawałam z drucika ;-) Pewnie dlatego tak cieszy mnie efekt i skromna wcale nie będę! Dla mnie stworzenie czegoś od podstaw, niezależnie od efektu końcowego, zawsze jest mega osiągnięciem, wielkim sukcesem.
Mój wisior przedstawia się tak:
A tu jeszcze zdjątko mojego ukochanego przedszkolaka :-) Na razie co prawda więcej chorego niż zdrowego i przez to niezbyt często w przedszkolu, ale za to bardzo dzielnego i w ogóle przy rozłące z mamą niepłaczącego :-)))) 
Marcelinka
I jeszcze moje ostatnio nabyte "wykrawaczki" do ciasteczek i masy solnej oczywiście!!:-)))
A na koniec prośba do wszystkich zaglądających, gdyby ktoś słyszał o jakimś świątecznym kiermaszu rękodzieła na śląsku, proszę dajcie znać, chciałabym znowu choć na chwilę pobyć w magicznym świecie tego typu imprez. W tym roku powinnam się wyrobić :-)

Trzymajcie się cieplutko!!!!!!!!!!!! 

Saturday, 10 September 2011

WYMIANKOWO

Nigdy w życiu nie brałam udziału w żadnej „wymiance”. Dlaczego? Hmmmm, chyba po części, dlatego, że zawsze myślałam, że skoro inni robią tak piękne rzeczy to na pewno nie będą mieli ochoty na me skromne jamiołki. A po części, dlatego, że nie za bardzo orientuję się w blogowym świecie i nie znam wielu zasad i możliwości, jakie on stwarza. Tak było dopóki nie obejrzałam, blogu Claoodi. I od razu zakochałam się w broszkach przez nią robionych, o karteczkach już nie wspominając! Bardzo zapragnęłam taką właśnie broszkę zdobyć i … nieśmiało zaproponowałam właśnie „wymiankę”. Ku mej wielkiej radości Claoodia się zgodziła, a prezenty, jakie od niej otrzymałam przeszły moje najśmielsze oczekiwania!!!!!! Tak wielkiej radości z otrzymanej paczuszki nie odczuwałam już od baaaardzo długiego czasu!!!! Z zadowolenia uśmiechałam się do siebie przez cały dzień ;-) Cudów jakie stworzyły zdolne ręce Claoodi opisać się wprost nie da, więc postanowiłam je sfotografować i od razu Wam pokazać. Choć obawiam się, że wykonane fotografie nie przedstawiają całego uroku tych wytworów, które są WSPANIAŁE! DZIĘKUJĘ!!!!!
 




W drugą stronę, do Claoodi poszły za to:
Truskaweczka



 I zakochana para :-)


 Cały komplecik :-) 

Przy paczuszce otrzymanej od Claoodi wyglądają okropnie skromnie :-( Mam nadzieję, że choć trochę radości sprawią nowej właścicielce i przyniosą dużo szczęścia!

Friday, 31 December 2010

BROSZKA jeszcze bez nazwy :-)

Nie mam zwyczaju nazywać swoich projektów, ale chyba czas zacząć. Ta broszka powstała na kursie całkiem niedawno. Znalazłam w domu płaski kamyczek zakupiony chyba ze 100 lat temu i stwierdziłam, że trzeba koniecznie wykorzystać go do ćwiczenia zakuwania w cargę. Sztuka niełatwa i wymaga wielu ćwiczeń jeszcze z mojej strony. Całość wykonana przeze mnie :-) Łącznie z zapięciem (to był kosmos!!!). Broszka jest srebrna, jakiego użyłam do niej kamyczka? Nie mam pojęcia :-( Powiem tylko, że ładnie nakrapianego ;-) Wymiary broszki to 4,3 cm na 3,5 w najszerszych miejscach. Przyznam szczerze, że przy pierwszym lutowaniu cargi zniszczyłam ją i musiałam robić od początku. Wytwór mój został też oksydowany (pierwszy raz w życiu oksydowałam!!!!) i polerowany. 

Oto co wyszło:




 


Thursday, 30 December 2010

KURS JUBILERSKI :-)

Sama nie wiem od czego by zacząć opisywanie kursu, na który w końcu zdecydowałam się zapisać. Biłam się z myślami na jego temat chyba dobrze od ponad roku :-) I zawsze było - jeszcze nie jestem gotowa. Teraz wiem, że to był po prostu strach, że nie podołam, że jednak okaże się że w ogóle nie jestem w tym kierunku uzdolniona i moje marzenia legną w gruzach. Ostatecznie mój M pomógł mi się zdecydować i niczego nie żałuję! Nawet jeśli dobra w tej dziedzinie nie będę to przynajmniej spróbowałam :-)

Sam kurs jest bardzo ciężki. Zawód jubilera - złotnika jest naprawdę trudnym zawodem wymagającym rozległej wiedzy technicznej, wiedzy na temat materiałoznawstwa, technik wytwarzania i wielu, wielu innych rzeczy, nie mówiąc już o samym zmyśle artystycznym! Kurs jest podzielony na część teoretyczną i praktyczną. Przy pierwszych zajęciach chciałam stamtąd uciec jak najdalej! :-) Gdy nasz kochany "mistrz" zaczął opowiadać o chemii stosowanej w złotnictwie, o metodach lutowania, wytwarzania to po prostu szok! Przypomniały mi się studia na polibudzie, gdzie byłam na wydziale mechaniki i budowy maszyn :-)) Na samą myśl o praktyce przechodziły mnie ciarki! Ale jak na razie jestem po 3/4 całości zajęć i zamiast uciekać chcę tam spędzać czasu jeszcze więcej!!!!

Pierwszym naszym zadaniem było zaznajomienie się z piłką włosową :-) Cieniutka, niepozorna piłeczka, a w praktyce tragedia! Ile brzeszczotów zerwałam na swoim pierwszym w życiu monogramie nie zliczy nikt :-) Ale wyszło takie oto cudo:


Moje inicjały fikuśnie odwrócone :-) Projekt całkowicie mój, wykonanie również :-)))) Łącznie ze zlutowaniem zawieszki! Wisiorek wykonany z alpaki. Oj, łatwo nie było! Nie! 

Kolejnym ćwiczeniem narzuconym nam przez "mistrza" :-) była obrączka. Niestety zdjęcia nie mam
:-( Wyszła całkiem, całkiem ale dumna z niej nie jestem. Zbyt mocno widać było lutowane połączenie. 

Później przyszła pora na pierścionek klasycznej konstrukcji. Z cargą, bizą i kamykiem :-) I tu kilka zdjęć mogę pokazać. Wykonany ze srebra z kaboszonem z jaspisu. Wykonanie całkowicie moje, choć lutowanie łatwe nie było. Tu jednak stwierdzić muszę, że łatwiejsze niż przy alpace :-) Zdecydowanie najmniej lubię polerowanie !





  
No, a to jeszcze nie wszystko :-) Niestety, reszty przedmiotów jeszcze nie sfotografowałam więc pochwalę się nimi następnym razem. uczucie jakie ogarnia człowieka po wykonaniu rzeczy, o której myślał że nie ma na to najmniejszych szans jest po prostu nie do opisania!! Życzę Wam, aby w Nowym Roku każdy z was doświadczył go jak najwięcej razy!!!! :-)



Monday, 17 May 2010

PEREŁKOWY ZAWRÓT GŁOWY

A to już komplecik, który powstał ze szklanych perełek, pozostałości po wcześniejszych moich wytworach. Jest bardzo skromniutki ale takie właśnie perły lubię najbardziej :-) Długość korali to 50 cm po założeniu - idealne do "zamotania" na dwa razy ;-), a kolczyków 3 cm. Tej wiosny kolor zielony mnie nie opuszcza ;-))))




W KRAINIE ELFÓW

Srebrne elfiki leżały już w mojej szkatułce na koraliki od bardzo długiego czasu. Nie miałam kompletnie żadnego pomysłu na ich wykorzystanie. Aż do teraz :-)!




Kolczyki powstały ze srebra próby 925 oraz szklanych kropli firmy jablonex. Ich całkowita długość to 35 mm. Naprawdę pięknie prezentują się na uszach! Proste i eleganckie :-)



Tuesday, 27 April 2010

KORALU CZAR

Zakochałam się ostatnio w kryształach Svarowskiego! To jak odbijają światło to po prostu magia :-) Jak dołożyć do tego czerwony koral i akcent z cyrkoniami to wychodzi taki oto komplecik:






Wednesday, 14 April 2010

BIJOU :-)

Po masie solnej przyszła kolej na biżuterię. No i ten rodzaj rękodzieła jak na razie podpasował mi najbardziej. Chyba jak każda kobieta, mam słabość do wszelkiego rodzaju świecidełek!:-)

Na początek komplecik, który stworzyłam z perełek szklanych w kolorach zieleni. Uwielbiam perły w każdym wydaniu, a że miałam akurat je pod ręką...