Labels

Tuesday 21 June 2016

SIŁOWNIA w UK

mój pierwszy dzień :-) Żeby zacząć korzystać ze sprzętów zgromadzonych na sali muszę przejść "introduction" - tak oznajmiła miła pani sprzedająca mi karnet. Na swoją kolej czekałam ponad tydzień, aż do dziś:-) Równo o wyznaczonej godzinie przyszła do mnie uśmiechnięta, wysportowana i ogólnie wyglądająca jak z reklamy pani instruktorka aby ustalić ze mną plan działania. Zaprowadziła mnie do przytulnego pokoiku i przepytała na temat zdrowia, nawyków żywieniowych oraz moich oczekiwań co do ćwiczeń. Kazała wejść na wagę ( tragedia!!!! ), wymierzyła wszystko co dało się wymierzyć, a każdą odpowiedź i każdy wynik zapisała na moim koncie w komputerze. Następnie przeszłyśmy do ustalania planu ćwiczeń. Rozgrzewka, 20 minut, ćwiczenia na kolejne partie mięśni no i zakończenie. Wszystko razem około 60 minut. Na siłownie mam chodzić 3 razy w tygodniu, a oprócz tego przydałby się basen ( ciekawe co mąż i dzieci na to :-)). Po miłej pogawędce przyszedł czas na działanie! Pomocna pani instruktorka pokazała mi wszystkie ćwiczenia po kolei, nauczyła obsługi sprzętu i na koniec wręczyła... kluczyk :-) Taki mały, sprytny gadżet gdzie zapisane są wszystkie moje ćwiczenia, ilości powtórzeń i obciążenia. Każda z maszyn ma wejście na kluczyk i po jego włożeniu wyświetla się wszystko co powinnam na danym urządzeniu zrobić. Sprytne :-) Na koniec mogę się sprawdzić przy głównym terminalu, ile kalorii spaliłam i czy wyrobiłam 100 % planu :-) Minusem jest to (a może plusem!), że moja pani instruktorka wszystko widzi :-) Więc po 4 tygodniach ćwiczeń sprawdzi jak sumienna byłam :-) Przyznam, że to motywujące :-))) W czwartek planuję pierwszy prawdziwy trening - trzymajcie kciuki!!   

No comments:

Post a Comment