Labels

Friday 8 June 2018

CZYŻBY SIĘ UDAŁO?

Nie! Nie zapeszam! Ale nieśmiało coś tam wspomnieć chyba mogę. ĆWICZĘ! Tak, tak, tak! Szło jak krew z nosa, ale... Powolutku do przodu :-) Mam okropną kondycję. Taka jest prawda. Jestem stworzeniem zdecydowanie kanapowym. Zdecydowanie! Nigdy nie ćwiczyłam. Zawsze byłam na diecie. To fakt. Ale do aktywności fizycznej się nie przykładałam. Jestem wielkim leniem. Nie lubię się męczyć ani pocić. Oh! Okropne. To dyszenie, cała czerwona twarz i brak możliwości złapania oddechu. Nie dla mnie. Tak zawsze myślałam. Siedząc na kanapie oglądałam piękne, smukłe i wysportowane laski marząc aby stać się jedną z nich. Tylko tak wiecie, bezwysiłkowo :-) Ot, pomyśleć i jest! :-)))) Niestety to tak nie działa. A odkąd mój Tato odszedł przez zawał jakoś nie mogę przestać myśleć o tym, że jak czegoś nie zmienię to tak samo będzie ze mną. Ostatni rok mojego życia był okropnie nerwowym rokiem. Zaczęłam mieć ogromne problemy ze spaniem. Z uspokojeniem się. Nadal tak niestety jest. Często jestem tak zdenerwowana wewnętrznie, że cała aż się trzęsę. Chyba właśnie to było czynnikiem motywującym, aby zacząć chodzić. Tak, chodzić ;-) Nie biegam. Nie potrafię. Moja kondycja jeszcze mi na to nie pozwala. Zaczęłam więc od szybkich spacerów. Moim celem jest 10.000 kroków. Zaczęłam około 3 tygodni temu od 3000 kroków codziennie rano. Wracałam tak zmęczona, że ledwo stałam na nogach :-) Później musiałam przynajmniej godzinkę odespać w dzień. Teraz chodzę 6000 kroków codziennie rano, dodatkowo rozpoczęłam 30 dniowe wyzwanie z przysiadami, a także brzuszki. Nie padam już na twarz, a nawet nie odsypiam codziennie porannych aktywności :-) Niczego nie przyspieszam. Słucham swojego ciała i robię wszystko powoli, zgodnie z tym na co mi pozwala. Na początku spacerowałam mało regularnie. Brak konsekwencji to mój największy problem. Ale od 9 dni daję radę :-)! Jestem z siebie dumna. Choć boję się, że tym wpisem coś zapeszę. Oby nie! 

A jak tam u Was z aktywnością fizyczną? 
Jak dajecie sobie radę z codzienną motywacją????

Pozdrawiam!

2 comments:

  1. Nerwy (wysoki poziom kortyzolu) nie sprzyjają smukłej sylwetce. Bardzo dobrze, że się ruszasz, ale koniecznie zawalcz też ze stresem. Trzymam kciuki!

    ReplyDelete
  2. Bardzo dziękuję :-) Kortyzol u mnie zawsze był problemem. najpierw jego niedobór i przyjmowanie hydrokortyzonu na codzień, a teraz nadmiar :-( Ale walczę!
    Próbuję swoich sił w medytacji. Teraz app'ki na wszystko znaleźć można ;-) Powoli, powoli do przodu.
    Pozdrawiam serdecznie!

    ReplyDelete