Labels

Monday, 18 November 2013

NA NIEBIESKO

Zafarbowałam ostatnio swoją masę solną barwnikiem spożywczym. Tym razem niebieskim i efekt bardzo mi się spodobał. Ulepiłam więc kolejnego niebieskiego jamiołka. W zamyśle miał to być jamiołek dla przyszłych mam :-) Ale brzuszek ledwo widać. Serduszko ułożone z dłoni też słabiutko widoczne, ale... jak się przyjrzeć ;-)))




Sunday, 17 November 2013

UDAŁO SIĘ :-)))

W końcu się przełamałam i pierwsze twory z masy solnej po dłuuuuugiej przerwie dziś wyszły z piekarnika :-) Cieszę się bardzo, gdyż mobilizowałam się od bardzo dawna i w ogóle przełamać się nie mogłam. Bałam się, że nie wrócę już do masy nigdy :-( W końcu już całkiem niedługo będę miała bardzo okrojony czas dla siebie. Dwójka dzieci w domu, w tym niemowlak to już nie przelewki :-) Mam wielkiego stracha, ale... 
oto mój jamiołek:
i bałwanki mojej córci :-) Kolorowe jak wszystko u Cysi. Kiedyś pokaże Wam jej rysunki - absolutnie wszystko jest tęczowe :-)))))) To ulubiony kolor mej czterolatki :-))))))))

Tuesday, 12 November 2013

RAKU

Skoro już zaczęłam znowu pisać to idę za ciosem :-) Kolejny twór przywieziony z ceramicznych warsztatów wakacyjnych. Tym razem debiut w technice raku - tuba na biurko. Przyznam szczerze, że jest to magiczna technika i jestem pod wielkim jej wrażeniem :-). Efektów nigdy nie można być pewnym, a sama otoczka to - totalna magia!!!!
Najpierw ulepiony z gliny przedmiot, podsuszony i pomalowany szkliwami do raku:
moja jest jedynie tuba na ołówki :-)
 W zamyśle miała ona wyglądać następująco: dolna część nie szkliwiona po wypaleniu miała zrobić się czarna, część środkowa ze wzorkiem pokryta jest szkliwem do raku i ma wyjść turkusowa, a góra pokryta jest szkliwem bezbarwnym, które powinno dać ładny efekt spękania.
Wszystko włożone do pieca raku w plenerze :-)
 I efekt końcowy!!!! TA DAM!!!!
 Góra rzeczywiście ładnie spękała. Nie mam zastrzeżeń :-)
 dół jest czarny, tak jak miało być, a środek jest rzeczywiście turkusowy...
 ale tylko do połowy :-))))) Niesamowite!!! Skąd wziął się miedziany??? 
Ogólnie, jestem z mojej tuby na ołówki bardzo zadowolona :-))
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających!!!

Sunday, 10 November 2013

CERAMICZNIE

Czas ucieka niepostrzeżenie, a ja nie nadążam. Dziś szybciutko, wstawiam tylko "robocze" zdjęcia skromnego kompleciku biżuterii, który w końcu udało mi się dopracować. Komplet powstał na plenerze ceramicznym, który też domaga się opisania, ale... to jak czas pozwoli ;-)
Oto on:
 Dziś kończy się już 32 tydzień mojej ciąży :-) Wyglądam już jak dorodny słoń! Coraz ciężej się żyje, ale jeszcze trochę wytrzymać muszę.
Trzymajcie się cieplutko!!!!

Tuesday, 6 August 2013

SAMO ŻYCIE

Czy wracam czy nie wracam do artystycznych tworów, hmmm... tego jeszcze nie wiem do końca. Wiem natomiast, że pogodziłam się z sytuacją, która zastała mnie już kilka miesięcy temu i powoli zaczynam znowu wszystkim się cieszyć. Coraz częściej zaglądam na Wasze cudowne blogi i coś się we mnie budzi, na razie baaaaaardzo powoli i nieśmiało, ale... grunt, że się budzi! Już prawie cztery lata temu, po narodzinach mojej córeczki, gdy na trzeci dzień po porodzie dowiedziałam się o wylewach, pomyślałam sobie, że już więcej się na ciążę nie zdecyduję. Gdy rok później przez ponad 3 miesiące żyliśmy z widmem białaczki bo Cysia miała okropną niedokrwistość, tylko się w tej decyzji utwierdziłam. Później nadszedł czas totalnie obniżonej odporności i kolejne rózne choroby wymyślane przez lekarzy i wtedy to już była świadoma decyzja na 100%. Będę miała tylko Marcelinkę, nie mam odwagi na kolejne. Tym bardziej, że według większości lekarzy powodem wszystkich problemów zdrowotnych córci był fakt, że po porodzie dostałam infekcji i ponad 40 stopniowej gorączki, która spaliła mi pokarm :-( Totalnie z mojej winy działo się to co się działo. Pogodzona z tym, żyłam spokojnie do 5 maja tego roku gdy to dowiedziałam się, że pomimo wielu (niby 100% pewnych!) zabezpieczeń  jestem... w ciąży!!! :-) W chwili obecnej to już 5 miesiąc. Po wielkim szoku, negacji, załamaniu powoli zaczynam się cieszyć. Zaczynam znowu być odważną :-) Szykuję właśnie pokoik, który teraz musi posłużyć dwójce dzieciaczków i pomimo ogromnego przerażenia staram się wrócić do masy solnej i ceramiki. Odważyłam się nawet pojechać na cudowny plener ceramiczny, całkiem sama to Artystyki, koło Bystrzycy Kłodziej. Ale o tym to już będzie całkiem osobny post :-)))))
Trzymajcie się Kochani!!!!!